środa, 28 kwietnia 2010

Na zboczu krateru! - Dzien 105

Chlodny, sloneczny i rzeski poranek zapowiada upalny dzien. Jemy sniadanie, organizujemy szczegolowa mape okolicy, szykujemy prowiant, przyodziewamy nasze profesjonalne gorskie obuwie czyli trampersy i w droge. Lokalny bus podwozi nas kawalek, wykupujemy wejsciowke i wpisujemy sie do ksiegi co jest kwestia bezpieczenstwa i chyba statystyk, przed nami jest juz na szlaku para z Hiszpanii. Tak wiec tylko cztery osoby na trasie. Ha, a na Giewont sa kolejki. Stad juz dwie godziny marszu na szczyt. Gunung Sibayak liczy sobie 2095m. Po drodze nasza ciekawosc poteguje widziana w oddali wydobywajaca sie siarka. Z naszej szkolnej wiedzy to dobrze, bo jak gazy przestana sie ulatniac, swiadczy to o rychlej erupcji.
Trasa jest banalna, najpierw godzina asfaltem pod gore, czasem z gorki. Dookola najprawdziwsza dzungla, slychac porykiwania jakichs malp. Pozniej zaczyna sie konkretne podejscie pod gore, ale nawet tutaj zrobiona jest sciezka, schodki wyryte w kamieniu i wylany beton. Ostatni etap do krateru idzie sie po kamlulcach, ale tez latwo.
Pieknie tu i imponujaco. Krajobraz jak na innej planecie. Wielkie skaly, wydobywajace sie z sykiem gazy. Stoimy na krawedzi krateru. Podziwiamy. Czujemy sie tacy mali w obliczu potegi natury. Wszedzie roznosi sie zapach siarki, czyli po prostu wali zgnilym jajem. Dookola przepiekne widoki na okoliczne szczyty i plynace pomiedzy nimi chmury. Pogode mamy genialna, choc wczoraj padal deszcz i prognoza nie zapowiadala slonca na najblizsze cztery dni, tak wiec mamy szczescie.
Wracamy ta sama droga. Oczywiscie goraca zupka po drodze:)
Jestesmy wyrabani, bola nozki, oj bola... Kondycja zerowa haha.

PS. Dluzej nie mozemy ukrywac tego przed swiatem, mamy pasazera na gape. Dwie kreski na tescie swiadcza o tym dobitnie:)))

13 komentarzy:

Iza pisze...

Ale super!! Udało sie!! Gratuluje Wam:) Maksio bedzie mial siostre albo brata:) No to we wrzesniu znowu zobacze Cie z brzuszkiem. A my nadal czekamy, juz 4 dni po terminie i nic. Maly zastrajkowal i nie wychodzi:)
Pozdrawiamy

AnkaSz. pisze...

No to pięknie!!!!! Gratuluje serdecznie i życze wszystkiego najlepszego :D

Anonimowy pisze...

Ale jaja :-) Rewelacja!!!

Asieńka pisze...

To ja to napisałam ale zapomniałam sie podpisac :-)

Asia pisze...

:-)))))))))

Anonimowy pisze...

Serdeczne ratulacje. Piękna pamiątka z pięknej podróży.:) :) :) jasmin80

Anonimowy pisze...

Gratulujemy!Życzymy szczęśliwego powrotu i żebyście stworzyli Waszym pociechom bezpieczną przystań po tych wojażach! Monika&Paweł

Anonimowy pisze...

Witam, to mój pierwszy komentarz tutaj:). Po tym co przed chwilką przeczytałam pragnę Wam z całego serca pogratulować :)) Od dwóch tygodni czytam Was regularnie (stronkę polecił mi brat, który też Wam serdecznie kibicuje - prawie od samego początku tej wspaniałej podróży- jeszcze się nie odezwał, ale wiem, że b.lubi Was czytać:) ).
Zaglądam tu każdego dnia i z wielką ciekawością odkrywam z wami(choć tylko wirtualnie) ten piękny kraj. Zawsze czekam na zdjęcia oraz na opisy poczynań Waszej pociechy:) Mam synka Filipka w podobnym wieku :)
Szanuję i gratuluję tak odważnej decyzji o wyjeździe. Z pewnością sama nie zastanawiałabym się dłużej od Was, niestety mąż nie podziela mego zamiłowania do podróży:( Może kiedyś...
Pozdrawiam serdecznie :) Iwona T.

Antheck pisze...

serdeczne gratulacje kolejnej pociechy!!!:)))

Podczytująca pisze...

Serdeczne gratulacje od pewnej mamy regularnie podczytującej Waszego bloga. Czy wiadomo w jakim kraju został poczęty pasażer na gapę? Życzę szczęścia i jeszcze wielu pięknych przygód :)

Anonimowy pisze...

cieszymy sie razem z Wami z poczecia nowego podroznika/podrozniczki :)
pozdrawiamy
Justyna i Laurka

marek pisze...

przypadkiem tutaj dzisiaj zajrzalem szukajac informacji o sumatrze. przyjemnie sie czyta waszego bloga. bede wam kibicowal dalej.
nie wiem jakie sa wasze dalsze plany. po sumatrze moge polecic wam wschodnia jave i klejne wyspy na wschod od bali.

Versor pisze...

No gratulacje :)

Prześlij komentarz