wtorek, 6 kwietnia 2010

Wladca pilota - Dzien 82

O 10.30 spod naszego hotelu zabiera nas minibus, po 25 minutach jestesmy w porcie, czekamy godzinke na prom, w miedzyczasie smazony ryz z kurczakiem i warzywami, a co:) Prom bardzo szybki, bo w 20 minut zabiera nas na sasiednia wyspe Koh Phangan lezaca na polnoc od Koh Samui.


brzuszek juz pelny, a w tle nasz prom

Wysiadamy, jak zwykle juz mijamy grupe naganiaczy, grzecznie acz stanowczo odmawiamy (dobrze ze to nie Wietnam, bo juz nie bylbym mily;) Ale po co nam od razu taksowka czy zakwaterowanie? Spokojnie, trzeba sie rozejrzec. Wiec my jak to my idziemy przed siebie droga. Nawet nie machamy reka na stopa, ale i tak po chwili zatrzymuje sie samochod i proponuje podwozke. Jak fajnie:) Tak oto znajdujemy sie na zachodnim wybrzezu wyspy, na plazy Haad Yao. Zatrzymujemy sie w pierwszej lepszej restauracji, zeby ochlonac troche, zjesc cos i napic sie, bo przeciez strasznie sie zmeczylismy podroza haha. Tak sobie siedzimy, popijamy shake kokosowy i bananowy. Rozmawiamy z bardzo sympatyczna wlascicielka, Maksio dokazuje, najwyrazniej dobrze mu tu. Coraz bardziej nie chce nam sie juz ruszyc z miejsca. Kobieta proponuje nam swoje bungalowy. Czemu nie, spojrzec mozemy:) I spojrzelismy. I zostalismy. Na dwa tygodnie:))) Nasz domek ma widok na morze i wielki balkon z rozwieszonym hamakiem. Musze tu wspomniec o pewnej zaistnialej sytuacji. Cos, co stalo sie po raz pierwszy w naszej wyprawie. Otoz mielismy zaniesc nasze bagaze do domku, wolamy Maksia a on nic, nie chce z nami isc. Woli zostac z sympatyczna wlascicielka (naprawde mila, ciepla kobieta) i ogladac bajki, ktore mu przed chwila wlaczyla. Wiec my robimy test, zostawiamy go samego na 15 minut. Wracamy i taki oto widok zastajemy:

nie za wygodnie mu?! ;)))

Tak wiec zostawilismy naszego Synka samego i czul sie super, nawet nie zauwazyl dran, ze nas nie ma. To moze tylko dobrze swiadczyc o rodzinie, ktora tu mieszka. Dziecka nie oszuka sie sztucznym usmiechem.


Pozne popoludnie i wieczor spedzamy na pieknej plazy. Wiem wiem, tandetne zdjecie, ale nie moglem sie powstrzymac. Tak tu ladnie... Dobranoc:)

1 komentarz:

Honia pisze...

ja mam takich zdjęc dziesiątki i kurde, pozostałe jakoś nie są w stanie w moich oczach przebić właśnie tych tandetnych. O well, czas sie przyznać przed sobą i światem, że w każdym z nas widocznie drzemie tandeciarz ;)

Prześlij komentarz