Dziarsko wiec napieramy, po okolo godzinie orientujemy sie, ze szlak usiany czerwonymi choragiewkami prowadzi na pobliski szczyt. Ogladajac sie za siebie widzimy daleko pod nami Bac Ha. Piekna panorama:) A co przed nami? Pasace sie byki. Na nasz widok przestaly rzuc trawe i patrza sie na nas spode lba. I co teraz? Jakos bokiem przeszlismy, zeby znalezc sie za nimi. Ostatnie juz podejscie na szczyt, dosc stromo i ziemia osuwa nam sie spod nog. Latwo nie jest. Na samej gorze wbita jest flaga narodowa Wietnamu. Do wierzcholka zostalo nam tylko 10 metrow. Ogladamy sie znow za siebie i robi nam sie slabo, kurde wysoko! Dalej nie wchodzimy, zbyt niebezpiecznie przez jeszcze wieksze nachylenie i ten osuwajacy sie piach. Jedno potkniecie i ladujemy kilkaset metrow nizej. Tak wiec szczyt prawie zdobyty, rozsadek wzial gore. Schodzimy w dol, uwazajac by nie zjechac na piachu, bykow juz nie ma wiec fajnie jest. No niezupelnie, bo za chwile okazuje sie, ze te wielkie rogate samce znalazly sobie smaczniejsza trawke troche ponizej. Centralnie na naszej sciezce... Wolnym krokiem przeszlismy troche bokiem ale calkiem blisko wielkiego byka, ktory caly czas swoje slepia mial wlepione w nas. Zdawalismy sobie sprawe, ze jakby co, to nie mamy szans... Nie mam zadnej dobrej fotografii byka, nie mialem do tego glowy, mialem za to kilo w gaciach i oczyma wyobrazni widzialem nas jak uciekamy przed tym zwierzakiem. Zestrachalismy sie. To nie bylo zbyt rozwazne...
w dole Bac Ha, a my w drodze na szczyt
jakos ominelismy to mile towarzystwo
stromo dosc i piaszczyscie
tu wlasnie dalismy sobie spokoj
juz w drodze na dol, zaraz spotkamy byka
tam bylismy, to ta gora posrodku:)
2 komentarze:
Te trampki to fajne na wspinaczkę ;)
Pozdrawiam.
No najlepsze;) Nasz caly dobytek to plecak, ktory wazy 15kg, jakbym wyrzucil wszystkie swoje ciuchy, to pewnie znalazloby sie miejsce na prawdziwe gorskie buty:) Pozdrawiam.
Prześlij komentarz