wtorek, 23 lutego 2010

Spadamy stad - Dzien 40

Cudownie nam sie tu opala i kapie w tych rajskich widoczkach, ale czas na nas. Z samego rana wyruszylismy znow dalej na ponoc, kierunek Surat Thani.
Jak juz pisalem wczesniej lepiej wiemy czego chcemy, malo rajcuja nas miejsca typowo turystyczne, w miare mozliwosci bedziemy starac sie od takich stronic. Pomijajac rozne inne aspekty, chodzi tez o finanse. Oto przykladowe zestawienie cen: Songkhla / Koh Lanta:
- klapki japonki flip-flop typu dzizys 39/200
- nocleg 180/500
- godzina internetu w kafejce 10/60
- lopatka i wiaderko dla dziecka 40/150
- wisiorek na szyje 10/150
- nalesnik z bananem 15/30
- benzyna u sklepikarza w butelce 25/40
A pamietajmy, ze sa miejsca bardziej turystyczne typu Phuket czy Koh Phi Phi. Przy pobycie dwutygodniowym roznice te nie maja wiekszego znaczenia, bo i tak jest wzglednie tanio. Jednak przy kilku miesiacach koszty zwiekszaja sie kilkukrotnie.
Tak sobie wczoraj poznym wieczorkiem popijalismy piwko Leo, nawiasem mowiac duzo lepsze od Chang. Jedzac tajskie smaki chipsow Lays doszlismy do wniosku, ze czas plynie za szybko. To juz 40 dni w podrozy a nam apetyt rosnie w miare jedzenia. A budzet i czas mamy ograniczony.
I znow czas na male podsumowanie naszych dotychczasowych osiagniec:
- zero pracy
- zero zmywania
- zero gotowania
- zero sprzatania
- zero prania
- zero marzniecia na mrozie

Chcialbym jeszcze slow kilka o synu naszym. Od czasu gdy jestesmy nonstop razem nauczyl sie wiele. Zmienil sie bardzo. Zna wiele nowych slow, wie co one oznaczaja. Mozna sie z nim normalnie dogadac. Mowi tak i mowi nie. Gdy wyjezdzalismy byl malym dzidzia w wozku, teraz jest juz malym chlopcem, ktory sam mowi do ludzi "hello!" i podaje dlon albo sklada raczki i wita sie tradycyjnie po tajsku mowiac przy tym nieporadnie i slodko "kap!" Jest taki radosny jak nigdy, ciagle sie smieje:) Sam zaczepia ludzi, taki maly czarus z niego:) Naprawde dumni jestesmy z tego malego Titoszka:)))
Skoro mam wene tworcza to zamieszczam maly apel do rodzicow zabierajacych swoje pociechy w cieple kracje. Ubierajcie dzieci tak samo jak siebie! Pelno tutaj ludzi w samych gatkach, podczas gdy dzieciaki mecza sie w plastikowych kostiumach - dlugie nogawki i rekawki, do tego czapka z lajkry zakrywajaca czolo, uszy i plecy. Policzki az rozpalone od przegrzania, i tak caly dzien! Jak tak mozna?! Niech sami zaloza takie cos i biegaja po plazy w upale... A przeciez mozna rozebrac do golasa, posmarowac 50-tka, ubrac lekka bawelniana czapke i pozwolic pochasac troche na sloncu (nie caly dzien!). Nasz Maks nigdy nie mial oparzenia slonecznego ani potowek. Wystarczy dotknac plecy dziecka by stwierdzic, czy potrzebuje ochlody czy ogrzania. Troche wyobrazni potrzeba, a niektorym to ciezko chyba wlaczyc funkcje myslenia.
...
Z pamietnika podroznika;)
Dojechalismy juz do Surat Thani, jest 18.30, czekamy na dworcu na pociag nocny do Bangkoku. Lezka kreci sie w oku, bo trzy lata temu bylismy dokladnie w tym samym miejscu. Widzielismy Queen Hotel w ktorym spalismy jedna noc i uliczny bar w ktorym niegdys jedlismy kolacje. Nic sie tu nie zmienilo. Wtedy nawet nie wyobrazalismy sobie, ze za trzy lata bedziemy tu znow, i to z takim malym brzdacem. Wzruszylismy sie, naprawde:)
...
Stuk puk, stuk puk. Z wrazenia pewnie znow dlugo nie zasne;) Lezymy sobie juz, jest 21.30 (w Polsce 15.30). Maksio z Dorotka spia na kuszecie obok. Lubimy tak sie bujac, jechac przed siebie, tak po prostu. Wiemy, gdzie jedziemy, ale mamy poczucie czegos nieznanego przed nami. Taki smaczek przygody:) Planowo przyjazd na 6.05 rano do Bangkoku. Ciekawe czy bedzie punktualnie, bo pociagi tu maja tendencje do opoznien. Narazie to tyle...
Dobranoc:)

2 komentarze:

Mama G pisze...

Trochę Was zaniedbałam,ale cały czas myślę oWaszej podróży i cieszę się że wszystko jest w porządku.Wyglądacie kwitnąco ,a Maksio to doprawdy już duży chłopczyk.Tęsknię za Wami!Całuję mocno wszystkie buzie i ściskam do utraty tchu.CZEKAM NA DALSZE ZAPISKI!Mama G

marek pisze...

My rowniez przesylamy buziaki i usciski od wesolej rodzinki urwanej z choinki:)

Prześlij komentarz