piątek, 19 lutego 2010

Bialasy posrod bialych - Dzien 36

Wesoly autobus zabral nas do Hat Yai. Teraz jedziemy minibusem w kierunku Krabi, pozniej przesiadka i juz prosto na wyspe. Jednak nie jestesmy stworzeni do siedzenia w jednym miejscu, po 18 dniach spedzonych w Songkhla czas ruszyc dalej.
...
Takie rzeczy moga zdarzyc sie chyba tylko tutaj. Jedziemy juz nastepnym minibusem. Jak odbyla sie wyzej wspomniana przesiadka? Kierowca krzyknal nagle:
-Lanta! Lanta! - Zatrzymujac sie raptownie.
Mielismy kilka sekund, zeby zabrac wszystkie swoje klamoty i przebiec na druga strone ruchliwej autostrady do czekajacego specjalnie na nas busa. Pozniej czekaly nas dwie przeprawy promem, zeby dotrzec na wlasciwa wyspe.
Tak oto po calym dniu jazdy znalezlismy sie na turystycznej Koh Lanta. Dziwnie sie czujemy, sami biali, jak w Europie. Tajowie mowia po angielsku i maja kamienne twarze bez usmiechu. Wszystko skrojone pod turyste, czyli turystyka na calego. Przeciwienstwo tego, do czego juz zdazylismy sie przyzwyczaic.
Przybylismy tu gdy juz zapadl zmierzch, wzielismy wiec pierwszy z brzegu nocleg. Trafilo nam sie full wypas. Idziemy spac. Jutro w swietle dziennym ujrzymy te ponoc piekna wyspe:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz