niedziela, 24 marca 2013

Kajakiem na wyspę - dzień 102

No dobra, koniec lenistwa! Czas ruszyć nasze tyłki! Bierzemy kajak i zatryniamy na wyspę, która jawi się gdzieś daleko na horyzoncie... Odległość oceniamy na ok 1 albo 2 kilometry, bo co to za różnica hahaha.
Ciężko było nam się zsynchronizować... Dorotka ma kiepskie obycie ze sportami wodnymi i ciągle trącaliśmy się wiosłami. Tysiąc razy powtarzałem:

- Najważniejszy jest rytm! Nie gub tempa! Prawa! Lewa!

Nie docierało...

W połowie drogi nastąpiło zwątpienie. Przestaliśmy wiosłować. Kajak kręcił się w kółko.

- Zawracajmy! Ja chcę zawracać! - krzyczał Maksio

No więc ja, kapitan Maniek, wziąłem sprawy w swoje ręce i zacząłem MACHAĆ OSTRO.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Fajna, prawie pusta plaża (oprócz nas była para rosjan). Spokojnie, cicho i dziko.
Uczyłem chłopaków nurkowania, rafa zaczynała się już blisko brzegu. A ryby smyrały nas po nogach:)
Bardzo fajnie spędzony czas:)))

Zdjęcia mamy trochę szaro bure, ponieważ niebo było pochmurne, a poza tym nowy aparat z Bangkoku sprawdza się lepiej jako kamerka do vlogowania niż jako aparat do zdjęć.

>> TU KLIKNIJ ABY OBEJRZEĆ WSPANIAŁĄ RELACJĘ Z WYCIECZKI KAJAKOWEJ <<


 Gabryś drze się "buja! buja!"

 w tle za Gabrysiem jawi się cel naszej dzisiejszej wycieczki wodnej

 gotowość do drogi

 uczę chłopaków nurkowania:)

powaga musi być:)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

jestescie suuupppeeerrrrooowwwwiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!

Prześlij komentarz