Aparat nam dogorywa, pewnie dlatego, że święta krowa szurnęła go kopytem i wylądował w piachu. Od tego czasu kiepsko łapie ostrość, to znaczy częściej nie łapie niż łapie. Poza tym potrzebuję czegoś lepszego do vlogowania, czegoś z szerokokątnym obiektywem. No i miejsce na dysku się kończy. Tak więc dzisiejszy dzień jest pod znakiem "zakupy elektroniczne". Bangkok jest do tego bardzo dobrym miejscem, ceny są często o kilkadziesiąt procent niższe niż w Europie. Tak więc jeśli ktoś ma w planie zakup dysku twardego, aparatu foto czy laptopa, i zamierza być w Tajlandii to warto rozważyć taką opcję.
Wybieramy się do tego samego centrum handlowego, gdzie dokładnie trzy lata temu kupiłem netbooka Benka.
Wybieramy się do tego samego centrum handlowego, gdzie dokładnie trzy lata temu kupiłem netbooka Benka.
hmmm... rozkminka niezła, z czytania map zawsze byłem kiepski
Najpierw tuk tukiem do metra, a potem kilka stacji w wagonie lodówce - tajowie przesadzają z klimatyzacją. Przez całą drogę wszyscy mamy gęsią skórkę i z ulgą dojeżdżamy do celu:) Dodam jeszcze, że na każdej stacji jest ustawiona tablica z miarką wzrostu dla dzieci.
dzieci do 90 cm jadą metrem za darmo, do 120 cm mają przejazd ze zniżką a powyżej bulą już normalnie
Dla mnie takie zakupy to czysta przyjemność, może nie stać nas na sprzęt drogi i wypasiony, ale i tak cieszymy się, że będziemy mogli zastąpić zepsutego Lumixa nowym Canonem:) Oprócz tego WD Passport 1TB wskakuje do koszyka. Także od dziś dokumentujemy naszą podróż nowym aparatem. Na koniec wstępujemy jeszcze do Tesco, które jest w tym samym budynku i wracamy do hotelu. Niby takie nic, a cały dzień minął jak z bicza strzelił;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz