poniedziałek, 18 stycznia 2010

Nasz maly kawalek raju - Dzien 5

Oczywiscie rano mielismy ogien z tylka, bo trzeba bylo wczesnie wstac, spakowac sie i zdazyc na autobus, ktory zreszta dlugo nie przyjezdzal. Robilo nam sie juz lekko cieplo, bo byla 8.45, my ciagle na dworcu a o 12 mielismy wylot na Langkawi. Wpakowali nas w koncu w inny autobus i koles zaczal krzyczec:
-We need to chase the bus! (Musimy dogonic autobus!)
Gdzies na autostradzie przesadzono nas i juz bez przeszkod dotarlismy na lotnisko. Aaa, tuz przed wyjsciem z autokaru Maksio puscil pawia na Dorotke, chipsow biedak sie najadl.
Langkawi - a dokladnie Pantai Cenang, tu sie wlasnie teraz znajdujemy. Jest tu pieknie! Bosko! Taka nasza prywatna definicja raju. Czyli bialy piasek, palmy, CIEPLA woda. Mamy w planie zatrzymac sie tu na piec dni i troche sie wreszcie zjarac. Po takim plazowaniu zimny prysznic i spanie na golasa przy wlaczonym wentylatorze jest czysta przyjemnoscia:))
Jest tu sporo kawiarenek internetowych wiec jutro postaram sie wreszcie wrzucic nasze fotki.

6 komentarzy:

Mama Marka pisze...

Kochani.Trudno dzis znaalezc raj na ziemi a Wam sie to udalo :)Lapcie opalenizne a przy Maksiu to tylko w ruchu czyli zdrowo. U nas niezmiennie zimowo :( Buziaki, mama

Anonimowy pisze...

po przeczytaniu stwierdzilam ,ze moj raj to pikus przy Waszym :)
pozdrawiamy
Justyna i Laurka

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję :) Bardzo się cieszę, że wam sie udaję! Wrzućcie jakieś zdjęcia.
Aleksandra
P.S
Pozdrowienia dla Mamy Marka

Anonimowy pisze...

Pozdrawiamy z Krakowa

marek pisze...

Do Justynki, Twoim szczesciem jest Laura, a naszym Maksio. Ucaluj ja od najlepszego kolegi;)

marek pisze...

Do Anonima z Krakowa, nie wiemy kim jestes ale rowniez pozdrawiamy ze slonecznej Malezji:)

Prześlij komentarz