środa, 27 stycznia 2010

Chlodno tu i pada, Cameron Highlands - Dzien 13

- Kochanie, jak ja mam tu schudnac? - Zapytala Dorotka z wyrzutem zajadajac sie ryzem z warzywami i kurczakiem w miodzie.
Oj tak, jak dotad wszystko co jemy jest pyszne, moze ciut za ostre jak dla Dorotki i Maksa, ale dalej pyszne.
Dzis okolo 16 przyjechalismy do Tanah Rata, malej miejscowosci polozonej miedzy pieknymi zielonymi gorami. Nie obylo sie bez malej przygody podczas jazdy. Ostatnie dwie godziny nasz bus jezdzil po bardzo kretych serpentynach, w gore i w dol, w lewo i w prawo i tak non stop, czesto nad przepascia. Dorotka zaraz zrobila sie blada, ale dzielnie nie puszczala pawia.
- Patrz na horyzont i oddychaj przez nos - latwo bylo mi dawac takie porady, podczas gdy ja czulem sie dobrze.
Maksio siedzial u mnie na kolanach i podziwial widoki przez okno. W pewnym momencie zaczal wolac, ze chce do mamy i nic tylko do mamy. No dobra.. Wtulil sie w swoja rodzicielke i natychmiast solidnie zwymiotowal. Oj biedna ta nasza Dorotka...
Zatrzymalismy sie w Daniel's Lodge i za chwile, jak juz wyzej wspomnialem poszlismy cos przekasic. Moj kurczak byl w sosie cytrynowym - pycha:)
W porownaniu z 30 stopniowym zarem z nieba na Langkawi czy Penang tu jest chlodno, na moje oko nie ma wiecej niz 16 stopni, musielismy ubrac polary haha:) Co chwila pada tu deszcz, niebo jest zachmurzone, lecz niesamowicie komponuje sie to z wszechobecna bujna zielonoscia. Powietrze jest bardzo odswiezajace, mila odmiana.
Zaopatrzylismy sie w mape i jutro z samego rana ruszamy na szlak. Cieszymy sie bo brakowalo nam bardzo rodzimych gor i tego maszerowania przed siebie wyznaczona trasa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz