piątek, 29 stycznia 2010

Biedne motylki - Dzien 16

- Kiedy wraca ten autobus? - zapytalem pomocnika kierowcy w drodze na plantacje
- Autobus jezdzi co dwie godziny - odrzekl
- Tak, ale co ktore dwie? - trzeba bylo jakos zaplanowac powrot
- A ty wiesz o ktorej ten autobus bedzie wracal?
- No, nie.. - odpowiedzialem
- Ja tez nie wiem! - zawolal zanoszac sie smiechem
I tak oto dojechalismy na inna tym razem plantacje herbaty, lecz aby dojsc do celu trzeba bylo walnac pare kilometrow z buta. Dla nas piechurow to nie problem hehe. Po drodze widoki zapieraly dech w piersi, naprawde warte tego wysilku. Na miejscu znow mozna bylo napic sie herbatki. Tym razem odmowilem sobie tej przyjemnosci. W zamian zjedlismy lody:) Byla tez fabryka ze szklana szyba gdzie mozna bylo popatrzec na proces technologiczny tworzenia herbaty oraz popstrykac fotki pracownikom, niczym malpom w klatce. Troche to wszystko pod publike i malo rzeczywiste. W drodze powrotej zaczal padac deszcz. My niestrudzenie szlismy przed siebie, kiedy zatrzymal sie samochod z propozycja podwozki. Ach, ten Maksio ulatwia nam chyba zycie:)
Potem poszlismy do ogrodu motyli. Wszyscy polecali to miejsce ale my rozczarowalismy sie. Duzo owadow lezy na ziemi, maja polamane skrzydelka lub sa podeptane i cala reszta tych malych zwierzakow jest zaniedbana. Poza tym widzielismy w klatkach chomiki, gesi, kroliki, kury itp wow. Doszlismy do wniosku, ze nie bedziemy wiecej odwiedzac takich miejsc. Zadnych pokazow zwierzat, farm stworzonych specjalnie pod turystow. Moze to swiata nie zmieni, ale nie chcemy przykladac reki do meczenia naszych mniejszych braci.
Jesli chodzi o nasze plany, to zostaniemy tu jeszcze dwa, trzy dni a potem kierujemy sie na polnoc, by znalezc sie nad cieplymi wodami Zatoki Tajlandzkiej.
Mamusiu nie martw sie, robali tu nie ma, a komarow brak.
Wieczorem spelnilem swoje skryte marzenie. Kupilem kapelusz. Co prawda Dorotka mowi, ze wygladam jak kretyn, ale przeciez sa wakacje. Zawsze czulem sie wloczykijem.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przygoda przygoda...każdej chwili szkoda :)
Myślę, że to tempo się zmieni, ale na początku zawsze tak jest, że łapczywie zagarnia się wszystko co nowe, na codzień niedostępne...
Z tego co czytam wnioskuję, że uśmiech Was nie opuszcza, entuzjazm również - tak trzymać!
Pozdrawiam gorąco całą Trójkę :)
Ola R.

Mama G pisze...

Kochani, przyślijcie jakieś fotki.konieczie Marka w kapeluszu abym mogła ocenić czy jeszcze bardziej wyprzystojniał,Dorotkę czy zbytnio nie przytyła i oczywiście Maksia czy aby mie zmizerniał.Ha,ha ha...jasne że żartuję BUZIAKI ODEMNIE I TATY MAMA G

Prześlij komentarz