piątek, 22 lutego 2013

Mój pierwszy wywiad dla telewizji! - dzień 70



Co robisz jeśli na ulicy zaczepi cię dwóch kolesi z kamerą i mikrofonem? I do tego proszą o kilka słów dla telewizji. Ja kiedyś uciekłbym na drugi koniec miasta. A teraz? Z ochotą i uśmiechem przystąpiłem do akcji. No dobra, malutki stresik miał miejsce. Problemem był akcent pana z mikrofonem, był on tak fatalny, że praktycznie go nie rozumiałem. Więc ja o jabłkach a on o gruszkach. Ale doświadczenie fajne:)
Ale tak sobie myślę, że ten śmieszny luz miałem dlatego, że to są Indie. I że nie traktowałem tego w żaden sposób na poważnie. W Polsce to pewnie na serio bym się zestresował.
No ale skończmy na razie te medialne popisy (panowie w montażu i tak mnie wytną haha). Po przechadzaliśmy się po naprawdę uroczym deptaku, gdy kogoś dopada zmęczenie może sobie przycupnąć na ławeczce. W takich miejscach warto mieć wózek dla dzieci. My mamy normalną spacerówkę, lecz nasze chłopaki zrobili sobie z niej tandem.



Byłoby super mega przyjemnie, gdyby nie...

...przeurocza plaża

Na koniec poszliśmy na kolację. Znaleźliśmy budę przy plaży, gdzie koleś sprzedaje świeżo złowione ryby i owoce morza. Wybieramy co chcemy i idziemy do restauracji kilkaset metrów dalej. Tam przyrządzane są nasze dwa red snappery. Nawiasem mówiąc, jeśli ktoś będzie miał okazję do zjedzenia tej właśnie ryby, to szczerze polecamy. Pycha! Więcej na ten temat w filmiku:)

>> TU KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ SUPER FILMIK <<

3 komentarze:

asiaya pisze...

Red snapper jest suuper! Po polsku lucjan czerwony, serio :)

Piotrek pisze...

No to teraz drzwi do Bollywood stoją przed Tobą otworem :)

marek pisze...

Lucjan? Ale wioska, kto to wymyśla takie nazwy haha;)
A do Bollywood drzwi chyba zatrzasnąłem robiąc sobie jaja z tych przemiłych panów:)

Prześlij komentarz