czwartek, 7 lutego 2013

Uśmiech za pieniądze - dzień 58

Taka sytuacja, jedna z wielu zresztą. Jedziemy skuterem, widzimy sklepik gdzie można kupić lody. Zatrzymujemy się, wchodzimy, kobieta w średnim wieku uśmiecha się do nas serdecznie. Dwóch mężczyzn macha przyjaźnie do naszych dzieci. Wybieramy, co kto tam chce. Sprawdzamy ceny, to u nas odruch. Jeden rożek za 22 rupie i trzy sorbetowe po 7 rupii, razem wiadomo rachunek prosty 43 rupie. W tym miejscu chciałbym poinformować, że na większości produktów w Indiach nadrukowane są ceny. Pytam ile się należy, babka mówi, żebyśmy sobie spokojnie usiedli. Myślę sobie: tak jasne, papierki pojadą do kosza a wraz z nimi cena. Maniek zawsze czujny jest. Pytam ponownie, ile się należy, kobieta w końcu mówi 65. Tu cię wyczułem ty jedna ty! No to ja pokazuję palcem cenę na papierkach, robi się lekko nerwowo. Miły nastój pryska jak bańka mydlana, złapałem ich na próbie oszustwa. Przez następne 15 minut jak siedzimy sobie przy stoliku, oni stoją z boku naburmuszeni. I ja się pytam, gdybym zapłacił bezmyślnie tyle ile sobie zażyczyli, to wszystko byłoby miło i przyjemnie. I myślałbym sobie, ale ci lokalesi są przyjaźni i sympatyczni. A tak klops.
To ile kosztuje uśmiech hindusa...?

Ale zanim poszliśmy na lody do miłej pani, wstąpiliśmy do Cabo de Rama. Mieszczą się tam ruiny fortu usytuowane na klifie. Szczerze mówiąc nic ciekawego, nie było wow. Łaziliśmy tu i tam. Popatrzyliśmy z góry na wzburzone morze.

Oto parę fotek:)

jazda skuterem po pustych, krętych drogach, wspaniałe uczucie (wiem wiem, powtarzam się)

ochłap Cabo de Rama

 takie widoczki mamy w drodze powrotnej...

... oraz takie:)

Już od kilku osób słyszeliśmy, że tu w Agondzie, nieopodal znajduje się drzewo pełne nietoperzy. Budzą się one tuż po zachodzie słońca i jest to rzecz warta zobaczenia. Tak też dziś uczyniliśmy:) WARTO. Nasz polski gacek w porównaniu do tutejszego nietoperza to tak jakby porównywać wróbla do orła. Naprawdę ogromne latające stwory. Rozpiętość skrzydeł około metra. Gdy przyszliśmy, panowała jeszcze cisza, niektóre osobniki przeciągały się leniwie. Jednak po kilkunastu minutach zapanował hałas, skrzek zagłuszał wszystko dookoła. W takim momencie żałuję, że nie mam dobrej lustrzanki ze statywem, zdjęcia na pewno byłyby nieziemskie...


>> TU KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ JAK BUDZĄ SIĘ NIETOPERZE <<






1 komentarz:

Piotrek pisze...

A nie zrobili Wam czasem zdjęcia z przyczajki? Powieszą później na ścianie i podpiszą "Tych klientów nie obsługujemy" :P

Wampiry super. A podobne palmy widzieliśmy w LA i okolicach, naprawdę robią wrażenie!

Prześlij komentarz