sobota, 16 lutego 2013

Wsiąść do pociągu byle jakiego - dzień 67

6.15 rano. Wsiadamy do pociągu. Ogólny pośpiech, nie ma czasu do stracenia i takie tam. Po jakiejś godzinie jazdy orientujemy się, że zgubiliśmy bilet. Myślę, że jeszcze miesiąc temu byśmy mocno się zestresowali taką sytuacją. A teraz? Wybuchnęliśmy śmiechem, to przecież tylko trzy godziny jazdy. I tak nikt nie sprawdzał biletów. Domyślam się, że nie byłby to problem, ponieważ kupując bilet podaje się imię i nazwisko i nasze dane gdzieś tam były. A nawet jeśli byłby to problem, to wydać jeszcze raz 250rp (ok 15zł) to też niezbyt wielka strata.
Zajechaliśmy szczęśliwie do Kochin.
A oto parę fotek z podróży:

omlet na śniadanie


 przeprawa promowa

 Maks steruje promem:)

zwiedzanie dopiero jutro, dziś na razie chillout;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz