sobota, 19 stycznia 2013

W Margao nie ma kakao - dzień 39

Nie no pewnie jest, tylko tak mi się zrymowało haha;)
Myśmy myśleli, że po przyjeździe na Goa to od razu rzucimy się na plażę i przez tydzień będziemy leżeć plackiem. A tu jest tyle innych rzeczy do zrobienia. Najpierw objechanie okolicy na skuterze, bo my musimy wiedzieć co jest za zakrętem. A na dzisiaj zaplanowaliśmy podróż do oddalonego o 40 km miasta Margao. Tam chcemy znaleźć targ, kupić palnik gazowy albo elektryczny, garnek, patelnię, durszlak, kilka plastikowych talerzyków, kubeczki i tysiąc innych pierdółek. Po co to wszystko? Chcemy pobawić się w dom. W miejscu gdzie teraz mieszkamy są do tego świetne warunki. Oprócz głównego pomieszczenia z łóżkiem i dwóch tarasów tudzież balkonów, mamy drugie z wielkim blatem, zlewozmywakiem i lodówką. Gotując sami oszczędzimy sporo pieniędzy. Drugi powód jest taki, że nie zawsze mamy ochotę żreć ryż i chapati z kolorowymi sosami. Czasem nachodzi nas chęć na jajecznicę z cebulką na masełku:)))
Tak więc co robię dziś rano? Tup tup po skuterek. Cała rodzinka pakuje się na czarną jak piekło hondę. I suniemy przed siebie. Powtórzę się: JAKIE TO CUDOWNE UCZUCIE TAK JECHAĆ!!!
Dojeżdżamy do pobliskiej miejscowości Canacona. Tutaj chcemy się przesiąść do pociągu, gdyż skuterkiem to można sobie popylać po okolicznych pustych drogach, ale nie po głównej szosie gdzie pędzą ciężarówki i autobusy.
Szukamy stacji kolejowej. Jest. Ale pociąg ma spóźnienie, będzie za 3 godziny. Nic to dla nas. Wsiadamy na hondę i szukamy stacji autobusowej. Koniec języka za przewodnika. Jest. Parkujemy rumaka i ładujemy się do busa, który za 25rp za osobę wiezie nas do Margao.
Dzieciaki podczas jazdy ucinają sobie drzemkę, czyli tzw power nap.
Na miejscu ekspresowo załatwiamy wszystkie sprawunki i hyc znów do autobusu:) W drodze powrotnej trafił nam się kierowca idiota-rajdowiec, czasem naprawdę trzeba było się mocno trzymać. Pruł serpentynami jak szalony, ścinał zakręty a samochody z naprzeciwka musiały zjeżdżać na pobocze. Dorotka znów na jakiś czas wyleczyła się z jazdy autobusem:)

nasze chłopaki szykują się do drogi

2 komentarze:

Ada, Grześ, Nela i Olaf pisze...

Hahaha! Zdjęcia tej jajecznicy na cebulce poprosimy!

marek pisze...

Oj jajecznicy na razie nie będzie. Mamy tylko garnek. Więc na śniadanie zagościła owsianka:)

Prześlij komentarz