Przechadzamy się po uliczkach Bangkoku, zajadamy się pysznym patthai, chicken fried rice, grilowaną kukurydzą, chicken sataya i owocami słodszymi od miodu - ananas, papaya, arbuz, mango, melon. Czujemy się tu jak u siebie. Bardzo lubimy ten kraj:)
Pewnie niedługo przesycimy się tym wszechobecnym lukrem i cukrem, tą łatwością i dostępnością wszystkiego. I zapragniemy większego hardcoru, lecz na razie czerpiemy radość z tego, że wszystko mamy podane na tacy:)
patthai, czyli makaron, warzywa i kurczak, pyyychaa!
jedziemy tuk tukiem na dworzec kolejowy kupić bilety
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz