piątek, 21 grudnia 2012

Zagubić się w uliczkach Agry - dzień 11

Mamy taką małą zasadę. Dotyczy to naszej aktywności, zwiedzania i odpoczywania. Otóż staramy się jeden dzień przeznaczyć na coś konkretnego, a następny przebimbać, tzn. pranie, sprzątanie, obczajanie nowych destynacji, zabawa z dziećmi itp.
Wczoraj jak wiadomo byliśmy w Taj Mahal. Na dziś celowo nic nie zaplanowaliśmy.
Po śniadaniu wyruszamy na mały spacer po okolicy. Chcemy zakupić prowiant do pociągu, gdyż jutro skoro świt szykujemy się w dalszą drogę. Przygoda przygoda, każdej chwili szkoda:) No więc idziemy spokojnie przed siebie, mijamy grupki dzieciaków machające do nas. Wołają przyjaźnie "hello!" aby następnie zakrzyknąć "give me money!" Jeśli nie damy pieniędzy, to ostatecznie proszą chociaż o kawałek czekolady. Różne refleksje wtedy do głowy przychodzą...
Wchodzimy w wąskie, kręte uliczki. Wszędzie jest pełno motocykli, tuk tuków i rikszy rowerowych. Gdzieniegdzie przemykają kozy, niektóre mają sweterki, przecież mamy zimę. Powolnym tempem zaglądamy to tu, to tam, w międzyczasie spokojnie robiąc zakupy u sklepikarzy oraz próbując lokalnych specjałów. Znów życie ulicy pochłania nas bez reszty.
Wracając do hotelu podeszła do nas grupa dziewczynek. Sympatyczne, uśmiechały się, wiadomo. Jedna na migi pokazała, że chciałaby popchać wózek. Dorotka zgodziła się bez wahania. Sprawiło to dziewczynce dużą radość. Po kilku minutach i dotarciu do celu zażądała pieniędzy za swoją "usługę".
No cóż, biały człowiek = bankomat.

TU KLIKNIJ ABY OBEJRZEĆ RELACJĘ WIDEO







2 komentarze:

Pawel pisze...

my w pewnym momencie zaczelismy domagac sie 10 rupii za zrobienie nam zdjecia. Mina lokalsow - bezcenna. Niestety od nas wymagaja aby o fotke zapytac a sami robia je jeszcze bardziej 'z niemca' niz chinczycy.

Basemanb pisze...

Hehe tez tak robilem w Marakeszu, jak mnie prosili o papierosa ;-)

Prześlij komentarz