czwartek, 13 grudnia 2012

Z samolotu do samolotu - dzień 2


Na śniadanko zjedliśmy po francuskiej bułeczce, po twardości możemy oszacować jej wiek na około dwa dni;) Następnie spokojnie przepakowaliśmy się i ruszyliśmy na lotnisko.
W tym miejscu chciałbym pochwalić naszych synków, ponieważ jak na tyle czasu w ciągłej podróży zachowują się bardzo dzielnie, pomimo zmęczenia i kilku zarwanych nocek są mega spokojni i nic a nic nie narzekają. To dobry znak:)
W drodze z Brukseli do Doha (stolicy Kataru) Gabriel ku naszemu zadowoleniu pomimo swojego ostatniego dnia niemowlęctwa dostał swoje własne siedzenie i mieliśmy dzięki temu duży komfort. W samolocie do Delhi było jeszcze lepiej, gdyż miła stewardesa uparła się, żeby włożyć Gabrysia do kojca dla niemowlaków, pomimo protestów Dorotki, że jest na to za duży. W końcu skapitulowaliśmy i Gabryś leciał w kołysce, w której mniej więcej od kolan wystawały mu nogi:



Może też trochę wspomnę o lotnisku w Doha, gdyż tam mieliśmy przesiadkę. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem, szczególnie ze względu na wielkość tego miejsca. Autobus, który wiózł nas z samolotu na terminal jechał chyba 20 minut, w większości dwupasmową drogą. Po drodze stały w rzędach samoloty, po prostu niezliczona ich ilość. W hali odlotów natomiast stały wózki dziecięce, które można było używać na terenie lotniska, w celu przewożenia małych, półprzytomnych podróżników. My jeszcze mało widzieliśmy, dlatego takie rzeczy robią na nas wrażenie. Ale co tam, jeszcze wszystko przed nami:)

TU KLIKNIJ ABY OBEJRZEC RELACJE WIDEO





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz