piątek, 28 grudnia 2012

W odwiedzinach u pewnej rodzinki - dzień 16

W dniu dzisiejszym postanowiliśmy odstąpić od naszej reguły, mówiącej o dniu odpoczynku po dniu zwiedzania. Zaplanowaliśmy pokręcić się trochę po mieście, zresztą nazywanym Pink City (różowe miasto) z racji tego, że większość domów jest różowa. Chcieliśmy odbyć małą przejażdżkę do City Palace. Zanim się jednak ogarnęliśmy nastała pora obiadowa, no cóż, takie nasze tempo.

W trasę ruszyliśmy z tym samym kierowcą tuk tuka co dnia poprzedniego. Zaczął opowiadać nam o swojej rodzinie, że ma dwóch synków w tym samym wieku co nasi chłopcy. Zaproponował, że zabierze nas do swojego domu po tym, jak zwiedzimy to co mamy zwiedzić.
Wstęp do City Palace kosztował nas w sumie 600 rupii. Atrakcja szczerze mówiąc żadna, trochę murów i tak dalej, zresztą chłopcy zaczęli strasznie marudzić, zrobiło się nerwowo i bez sensu więc decyzja mogła być tylko jedna. Spadamy stąd.
Pojechaliśmy dalej tuk tukiem. Mknęliśmy przez zakamarki miasta, malutkimi uliczkami. W pewnej chwili skończyła się asfaltowa droga, wjechaliśmy na wyboistą ubitą drogą, pomiędzy góry śmieci. Dojechaliśmy do murowanego budynku. To był jego dom. Zaprosił nas do środka i oprowadził po każdym pomieszczeniu. Poznaliśmy całą rodzinkę, która tam mieszka: żonę i dwóch synków, rodziców, dwóch braci, trzeciego brata z żoną i trójką dzieci. Następnie wyszliśmy na dach gdzie zaczęła się sesja zdjęciowa, natomiast kobiety poszły przyrządzać jedzenie. Dzieciaki wariowały strasznie, biegały dookoła, popisywały się. Nasze dzieci, choć wcześniej ledwo żywe nagle dostały energii i również szalały na równi z resztą. Zostaliśmy poczęstowani herbatą z mlekiem tzw. masala tea oraz daniem z ryżu. Szybko nastał wieczór, nawet się nie obejrzeliśmy a na dworze zrobiło się ciemno. Pora była wracać.
To był super miło spędzony czas, zostaliśmy wpuszczeni do czyjegoś domu. Tak po prostu. Bez tego codziennego naciągania na kasę, bez oszukiwania. Po prostu spotkała się rodzina z rodziną. Bardzo doceniliśmy ten gest. Żeby dać coś z siebie, zostawiliśmy dla dzieciaków prezenty od Qatar Airways, plecaczki, piórniki, temperówki i pełno naklejek.

TUTAJ KLIKAMY JAK MAMY OCHOTĘ OBEJRZEĆ RELACJĘ WIDEO CHRUM CHRUM


i garść fotek:











1 komentarz:

Ada, Grześ, Nela i Olaf pisze...

Super sprawa z wizyta domowa! Pozdrowienia!

Prześlij komentarz