sobota, 29 grudnia 2012

Szklana pułapka - dzień 17

O 8 rano zjawiamy się w miejscu, skąd mamy transport do Jodhpur. Wczoraj wykupiłem trzy miejsca siedzące obok siebie, to teoria. A praktyka? W autobusie, który planowany odjazd ma o 8.15, nie ma dla nas miejsc, choć mamy bilety. Powiedziano nam, że pojedziemy następnym o 9.30 hmm, no super. Po chwili jednak przychodzi chłopak i coś chce - nagle znalazły się dla nas miejsca. Ech, Dorotka z chłopakami dostała górną pryczę, a mnie posadzili gdzieś daleko z tyłu.
I jedziemy... i jedziemy...
Jakie są drogi indyjskie? Do bani. Wyboiste, kręte, dziurawe. Autobus podskakiwał, szarpał, telepał na boki, do dołu i do góry. Dorotka świrowała od chłopaków zamkniętych razem z nią w ciasnej koi (leżanka zasuwana szklanymi drzwiczkami). A ja świrowałem od bólu brzucha, który mnie nie opuszczał. Dobrze, że sobie wszyscy łyknęliśmy po lokomotivie - leku na chorobę lokomocyjną. W połowie drogi dosiadło się całkiem sporo osób i tłok się zrobił ogromny. Nie miałem nawet możliwości porozumieć się z Dorotką.

Wysiadamy na miejscu. Po ponad 8 godzinach telepania. Mamy dość. Autobusem nigdy kurde więcej...

TU KLIKNIJ ŻEBY OBEJRZEĆ MEGA RELACJĘ VIDEO;)












1 komentarz:

J. pisze...

Miło popatrzeć na zadowolone maluchy w podróży:)

Prześlij komentarz