poniedziałek, 17 grudnia 2012

Spacer wieczorową porą - dzień 6


Zmieniliśmy hotel, teraz mieszkamy w dzielnicy turystycznej. Powód pierwszy to bliskość stacji kolejowej, ponieważ za kilka dni jedziemy do Agry. Powód drugi to łatwy dostęp do wszelkich usług i atrakcji turystycznych. Powód trzeci: bolący brzuszek Maksia i Dorotki. Nie jest to jakaś mega straszna rzecz, ale odłożyliśmy podróż pociągiem o kilka dni dla komfortu, przecież nigdzie nam się nie spieszy.

***

Wieczorem wyszedłem kupić wodę, czynność ta powinna zająć około dwóch minut. Chodziłem sobie to tu, to tam. Zaglądałem w różne zakątki, spacerowałem. Dałem się pochłonąć dźwiękom, zapachom. Oglądałem... podziwiałem... zadumałem się... mógłbym tak sobie gdzieś przycupnąć i gapić się godzinami na ludzi pochłoniętych swoimi sprawami. Ulica tętniąca życiem. Ma to w sobie coś hipnotyzującego.

Nie było mnie półtorej godziny.

W tym czasie chłopcy oglądali Shreka a matka przysypiała.

TU KLIKNIJ ABY OBEJRZEC RELACJE WIDEO

5 komentarzy:

marinia pisze...

Jak długo zamierzacie tam byc? Święta spędzacie w Indiach? Pozdrawiam :)

asiaya pisze...

To prawda. Życie ulicy w Indiach jest fascynujące - pod warunkiem, że nie ma zbyt wielu upierdliwych sprzedawców i riksiarzy wokół. Mam nadzieję, że nie dopadło Was Delhi Belly!

marek pisze...

@marinia, koniec świata, święta i nowy rok spędzamy w Indiach:) pozdrawiamy!

marek pisze...

@asiaya, beli deli jak narazie, na szczęście nas omija, tylko małe bóle brzuszka, takie mini beli deli;)

marinia pisze...

No, no... Szczerze zazdroszczę, ale tak pozytywnie. Podziwiam Was i każdego dnia nakręcam się jeszcze mocniej na Indie. Natomiast moja córka uważnie śledzi losy Waszego syna. Dla niej dzień bez Maksia dniem straconym :D

Prześlij komentarz