sobota, 13 czerwca 2009

Dominican Republic - tydzien na Punta Cana

Rajskie krajobrazy...

Po pieknych chwilach spedzonych w Tajlandii, zapragnelismy znow pojechac tam gdzie cieplusio:) Jak zawsze planow bylo co nie miara, a wstepny wybor padl na Filipiny. Rozpoczelismy studiowac przewodniki, sprawdzac tanie bilety do Kuala Lumpur lub Bangkoku a tu plany sie "troche" pokrzyzowaly. W listopadzie okazalo sie, ze na kolejne wakacje pojedziemy nie w dwojke lecz w trojke:) Kierunek Azja musielismy odlozyc na blizej nieokreslona przyszlosc. Po burzliwych naradach wybralismy Karaiby...
W lutym 2008 wyruszylismy na krotkie wakacje na Dominikane, a dokladnie Punta Cana, gdzie podobno piasek jest bialy niczym maka:) W Puerto Plata taniej, ale piasek brazowy, bleee!
Oczywiscie chcielismy czuc, ze panujemy nad sytuacja, wiec wszystko sami musielismy zorganizowac. Lot czarterowy wykupilismy w Thomsonfly, hotel El Cortecito zamowilismy przez biuro znajdujace sie w Niemczech. Nie wiem po cholere zesmy tak kombinowali.
Pierwszym szokiem byla temperatura wody w oceanie. Po przylocie i zakwaterowaniu w hotelu pobieglismy na plaze. Byla godzina ok 16, zamoczylismy nogi i szok! Pamietam jak pewnej nocy kapalismy sie w Morzu Andamanskim, w wodzie cieplej jak w wannie.. a tutaj kostki szczypaly z zimna:(
Generalnie nasze wakacje polegaly na wylegiwaniu sie przy basenie hotelowym, ktory swiecil pustkami, w ogole hotel byl zapelniony moze w 1/3.
Ale ile mozna tak lezec, trzeba bylo tylki ruszyc, wiec wykupilismy wycieczke na Isla Saona. Najpierw autobus zabral nas spod hotelu prosto do portu na poludniu, nastepnie plynelismy ok dwoch godzin katamaranem, gdzie z glosnikow plynelo reggae, sympatyczne dziewczyny nalewaly rum z cola, parkiet do tanczenia dla zblazowanych turystow byl, coz wiec mialem robic, poplasalem troche, oto jak:


A wyspa przepiekna, bardzo polecamy, raj, wypilem sobie dwa kokosy, nawet nie probuje opisac smaku, bajka:)
Nastepna wycieczka na Isla Catalina, tez cudo. Z ta roznica, ze w cenie oprocz zarcia i rumu bylo takze nurkowanie. Ale jakos tak ciemno i rybek malo. Aaa, i na tej wyspie po lunchu byl konkurs na boisku do siatki, polegal on na tym, ze rzucalo sie w parach do siebie jajkami. Jakiejs babie jajo rozbilo sie centralnie na glowie, myslalem ze padne ze smiechu. A kto z calej wycieczki wygral i mial jajco nietkniete? Dorotka:))) Organizator zafundowal ekstra piwko:) Byl tez szybki kurs tanca, nie nauczylem sie jednak sexi krecic tyleczkiem, moze to i dobrze... A oto my na katamaranie, na tle Cataliny, tuz obok zejscia do banos, czyli kibla:


Jesli chodzi o ciaze (czwarty miesiac) to wszystko bylo dobrze, Dorotka czula sie znakomicie, musialem ja tylko gonic ze slonca, zeby za duzo sie nie opalala;) W tamtym czasie myslelismy ze to dziewczynka, nie wiem czemu, tak o po prostu. Dopiero usg po powrocie pozwolilo dostrzec klejnoty rodzinne:)))
Czas minal szybko, trzeba bylo wracac do szarej angielskiej rzeczywistosci... Ja czlowiek madry, spragniony slonca w ostatni dzien posmarowalem sie tylko olejkiem kokosowym, zero filtrow, pozniej w samolocie cierpialem... bywa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz