1. Trzy kraje bez ktorych nie wyobrazasz sobie podrozowania.
Polska - przede wszystkim. O swoim kraju powinno sie wiedziec. Powinno sie rozmawiac. Powinno sie rozumiec. Jako tako znac historie, powiazania, przyczyny i skutki. Powinno sie jako tako orientowac w polityce. A takze geografie znac. Zanim wyruszylem za granice nadwislanskiego kraju przemierzylem go autostopem wielokrotnie. Poznalem Mazurow, Hanysow, Kaszubow i Gorali. Mieszkalem w Jarocinie (tak, tym Jarocinie - stamtad pochodze), mieszkalem na Pomorzu, na Dolnym Slasku, a takze w Gorach Bystrzyckich. To byly roznorakie miejsca: bogaty dom, wynajete pokoje, mieszkania, wiejskie chalupy, strych, piwnica, namiot, melina az po odludny, drewniany domek w lesie. Dzielilem te miesjca z calym przekrojem polskiego spoleczenstwa, z ludzmi wyksztalconymi, z dziennikarzami, z artystami, ze studentami, z prostymi rolnikami i ich rodzinami, z pijakami i z narkomanami.Podroze po Polsce pozwolily mi lepiej zrozumiec polskosc we mnie i w innych Polakach. Odroznic szerokopojete cechy ludzkie od typowych nalecialosci polskiego pochodzenia.Straciloby na wartosci podrozowanie po swiecie bez moich polskich doswiadczen. Natomiast innych kluczowych pozycji nie posiadam, bowiem wyobraznia to fascynujaca, wciaz rozszezajaca sie glebia...
2. Co jest dla Ciebie najwazniejsze w podrozowaniu.
Kazdy podrozuje na swoj sposob, tak jak chce albo tak jak potrafi. Istnieje cala masa ludzi, ktora wykupuje zorganizowane wycieczki lub krok po kroku "podrozuja" z przewodnikiem typu Pascal. Ja kieruje sie intuicja. Jest o wiele lzejsza niz przewodnik (w miejsce owego raczej wezme Kapuscinskiego) i doprowadza mnie dokladnie w te miejsca, w ktorych pragne sie znalezc. Sa to miejsca, z ktorych moge cos wyniesc i na pewno nie mam na mysli typowo polskiego wynoszenia czegos pod pazucha. Sa to miejsca, w ktorych moge sie czegos nauczyc, ludzie, dzieki ktorym moge sie czegos dowiedziec. Uczyc sie, uczyc, uczyc! To dla mnie najwazniejsze w podrozowaniu. (Zapewne drapia sie po glowie moje belfry z Jarocina, ktore dobrze wiedza, ze same dwoje w dzienniczku mialem).
3. Jak dlugo sie przygotowywales przed wyprawa.
Przygotowywalem sie 19 lat. Od dziecka interesowal mnie swiat. Palce w mape wciskalem, wyobraznia wedrowalem, globusy podkrecalem. Nie moglem doczekac sie momentu, kiedy wyjade z Jarocina. I zaraz po maturze wyruszylem. Przez trzy lata poznawalem Polske, potem ruszylem dalej. Jestem w drodze od osmiu lat. Podrozuje inaczej, bardzo powoli. Zamieszkuje miejsca, w ktorych sie zakochalem lub do ktorych zaprowadzil mnie los. Albo nos. Znajduje zajecie i zyje z miejscowymi. Albo jade zarobic na chwile do bogatszego kraju. Na poczatku to byl raczej instynkt, pozniej zrozumialem, ze jestem zyciowym nomadem... Wczesniej zdarzalo mi sie wynajmowac jakis pokoj, co przez kilka miesiecy moglem nazywac domem, ale ostatnie dwa lata nie mieszkam nigdzie, wedruje z plecakiem, uwodzony przez rozne sytuacje goszcze pod znajoma i nieznajoma strzecha.
4. Co Cie wkurwia.
Niezwykle rzadko sie wkurwiam, a jak juz sie zdarzy, to zazwyczaj wsciekam sie na samego siebie. Najczesciej kiedy sie orientuje, ze nie nauczylem sie czegos na swoich bledach:)
5. Za czym tesknisz najbardziej.
Za bigosem, pierogami, kiszonymi ogorami i zoladkowa gorzka mietowa (tez troche za miodowa).
Na reszte wywiadu zapraszam na http://pasiko.blogspot.com/
środa, 15 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz